środa, 4 listopada 2009

Zmiany, odliczanie, jazda

Dziś jestem 4 miesiące przed wylotem do Indii, pierwsze moje odliczanie, do kolejnej podróży w nie znane, do marzeń. Zmieniłem Tytuł bloga, jako iż już nie będzie on już poświęcony Indonezji, ale tak jak adres strony sugeruje, DO AZJI. Na mojej dotychczasowej ścieżce odwiedziłem już Indonezję, Malezję oraz Singapur. Na rok 2010 zaplanowane są Indie i Nepal.
Czy będzie coś więcej, pewnie tak, ale to wszystko przed nami, jak potoczy się nasza podróż? nie ma co na razie myśleć, teraz skupiamy się na przygotowaniach, zebraniu funduszy, oraz planowaniu.

Ośmioro uczestników tego przedsięwzięcia i tyle też pomysłów na tą wyprawę.
Jedno jest pewne. Marzec 2010, Filip znowu w Azji, znów na szlaku, oby jak najdłużej.

niedziela, 20 września 2009

Indie

Już pod koniec lutego kolejna wyprawa doazji......blogspot.com tym razem Indie. Cały czas ujeżdżając nieśmiertelnego Royal Enfielda. Narazie ekipa liczy 7 osob, czy wszyscy pojada zobaczymy. Wśród nas będzie operator który nie będzie rozstawał się z kamerą, a ja będę starał się pisać częściej i przyjemniej, a może jakaś książkę się popełni. kto wie.

jesli jestes zaintersowany sponsoringiem naszej wyprawy( loga na kurtkach, motorach, oficjalnej stronie która powstanie, a także na tym blogu ) pisz na filip . discovery @ gmail . com

pozdrawiamy

banda rogala enfielda

czwartek, 3 września 2009

Polska

Od wczoraj , w ojczyznie. hehe. jest dobrze

wtorek, 1 września 2009

Lotnisko- Singapore

czekam na lot do Europy, zostalo jakies 25 minut i obudze sie na innym kontynencie. Smutne. Uczucia mieszane, radosc z powrotu do domu, smutek ze to juz koniec, jeszcze tyle rzeczy do odkrycia, poznania. w mojej glowie jest jeszcze duzo miejsca na zachwyt i rozczarowania, na podziw i pogarde.. gdy jedna podroz sie konczy, trzeba zaczac planowac nastepna. Mam nadzieje ze tym razem beda to indie+ motory. Pewne jest jedno do azji wroce predzej czy pozniej. oby jak najpredzej.

Selamat Tinggal.

poniedziałek, 31 sierpnia 2009

Singapore

Prawdziwe, panstwo-miasto. Polozone na wyspie, dostac sie na nia mozna za pomoca kilku mostow jesli zmierzamy po ladzie. 5 godzin autobusem ze stolicy Malezji-KL. W singapurze rowniez zatrzymalem sie u miejscowej rodziny. Jorge, jest 20 letnim chlopaczkiem, ktory za 2 tygodnie zaczyna 2 lata treningu wojskowego, ktory jest obowiazkowy dla kazzdego mieszkanca singapuru, plci meskiej. Jest rowniez chinczykiem tak jak 75% mieszkancow tego panstwa. 15 % to malezyjczycy, a 7 to Indyjczycy.
Pierwszy dzien, to duzo lazenia po centrum Singapuru, glownie w kolo centrum artystycznego Singapuru - Esplanade, nowy budynek, ktory z lotu ptaka wyglada(podobno) jak mikrofon. Kolejna atrakcja dla mnie byl krotki wypad do czesci miasta zwanej "Little India", gdzie wszystko poczawszy od ludzi, przez sklepy na zarciu konczac jest oczywiscie indyjska. male miasto w miescie wiekszym. ten dzien to dzien w ktorym zoastalem zaproszony na wystawna kolacje przez rodzicow Jorga, oczywiscie do chinskiej restauracji. Jako ze tam wszystko opiera sie na zarciu pt: owoce morza.. puff wyzwanie.
jadlem, przelykalem, popijalem. Zjadlem nawet kawalek pletwy rekina..

Dzien drugi, to jak sie ciezko domyslic duzo lazenia:), tym razem po malej wyspie Sentosa, ktora nastawiona jest na turystow, a wszystko co na niej sie znajduje jest dla nich stworzone, plaze z importowanym piaskiem, rzezby Merlion-a czyli pol ryby pol lwa. rollercostery, delfinarium oraz inne atrakcje. Po wczorajszej malej indii, dzis czas na chinatown, kolejne dobre zarcie, setki lampionow i ladne swiatynie.
wieczor to wizyta w jedynym na swiecie nocnym zoo, gdzie zwierzaki laza kolo Ciebie.

Jutro jeszcze jakies parczki, ostatnie dobre jedzenie, i wieczorem samolot do frankfurtu. 13 godzinny lot, potem 6 godzinny tranzyt i do warszawy,,,, na browarka.. kasztelanka!!

niedziela, 30 sierpnia 2009

Malezja, Kuala Lumpur


Na lotnisku KLIA w Kuala lumpur wyladowalem cos kolo 9, wsiadlem w autobus i sru do unowionego miejsca w centrum.Umowionego z kolesiem ktory bedzie mnie goscil u siebie w domu. Wszystko dzieki portalowi podrozniczemu couchsurfing.com . Podczas mojej autobusowej przeprawy z lotnska do centrum, mijam setki albo i tysiace pustych, nowych budynkow, gotowych by ludzie sie wprowadzali. Tylko kurcze nikt tam nie chce mieszkac bo sie tam nic nie dzieje, daleko od centrum towarzyskiego Malezji. Blisko za to do dzielnicy PURA JAYA czyli osrodka administracyjnego malezji, wszystkie ministerstwa sa na tej ulicy, wiec jesli plnujecie unicestwic malezje, to jest odpowiednie miejsce by Wyslac bombke w prezencie na gwiazdke. Gdy docierasz do centrum KL pierwsze co CIe uderza, to wielonarodowosc tego miejsca, dostrzegasz wielu malezyjczykow chinczykow i indyjczykow oraz reszte w sladowych ilosciach. Te trzy nacje tworza spoleczenstwo KL, co smieszniejsze wszyscy sa rodowitymi malezyjczykami urodzonymi tu w KL lub innym malezyjskim miescie, ale i tu najciekawsza czesc, chinczycy komunikuja sie po chinsku, malezyjczycy po malajsku, a indyjczycy w jezyku temla?(nie jestem pewien jak to sie odmienia), natomiast miedzy rasowym jezykiem jest Angielski, jesli ubijasz interes to nawet jesli gadasz z czlonkiem tej samej rasy to rozmawiasz po angielsku, krejzi nie?

Z busa przesiadam sie w pociag al'a skm w trojmiescie i pedze do dzielnicy mieszkalnej na spotkanie z Tanem. Odbiera mnie usmiechniety clopaczek na motorku. Jest studentem inzynierii srodowiska, mieszka w chacie z innymi studentami. chata o duzej powierzchni, 7 pokoji, wiem ze bede sie tu dobrze czul. Szybka kapiel i sru do miasta, pierwsze co to wiadomo petronas twin tower. skurczybynstwo wysokie jak cholera w kapeluszu i na obcasach.bylo warto, dzien mija na jedzeniu dobrego malezyjskiego zarcia, gadaniu o pierdolach . Pod wieczor udajemy sie do wczesniej juz wspomnianej dzielnicy administracyjnej, Putra Jaya, ktora o tej porze tak jak i domki w drodze z lotniska, swieci pustkami, dzielnica gdzie luzie pracuja od rana do 17, a potem najszybciej jak to mozliwe uciekaj z tego miejsca, zostawiajac dzielnice sama, w swietle, setek lamp. Piwko, przekaski i ciekawa rozmowa. Pierwszy dzien w KL mimo zmeczenia udany.

Dzien drugi i ostatni to pobudka wczesnie rano, szybka jazda do centrum by dostac bilety na podniebny most laczacy blizniacze wieze. Szczescie dopisuje i dostajemy bilety. bilety sa za darmo, ale ich ilosc jest ograniczona,20 miejscowek na kazde 15 minut od 10 do 16 to daje 80 biletow na godzine, czyli 420 na caly dzien. chetnych duzo wiecej. Widok z mostu, kladny ale nie powalajacy, takie ladniejsze, nowoczesniejsze, czysciejsze, bardziej kolorowe, i wyzsze, polskie blokowisko.
Kolejny punkt na liscie odwiedzin, to jaskinie Batu, polozone 15 kilometrow na polnoc od KL mozna osiagnac za pomoca pociagu i taksi, lub autobusu kursujacego z centrum. o autobusie dowiedzialem sie po wyprawie, wiec carrington taksoweczka se posmigal.
Jaskoinie ogromne a w srodku buddyjskie swiatynie. wow. Wieczor, to powrot do parku przy Petronas Twin Towers, by zobaczyc budowle noca. Po zachodzie slonca, oswietlona przez wiele lamp, wydaje sie jeszcze wyzsza i dostojniejsza.

poranek 30 sierpnia to 5 godzinna podroz do Singapuru. c.d.n..

piątek, 28 sierpnia 2009

Bali, kuta czesc druga

ostatnie dni w moim 60 dniowym pobycie w indonezji spedzilem w kucie, o ktorej juz pisalem..od tamtej pory wiele sie nie zmienilo, kuta jest tam gdzie byla, ba co wazniejsze fale nadal sa. 4 dni od rana do wieczora na plazy, z decha, pod reka, pod nogami, na glowie, pod decha z glowa pod nogami, decha w powietrzu ja 2 metry pod woda, oj dzialo sie, kotlowalo sie, ale tez surfowalo sie! Fale, zmiotly mnie kilkarazy poteznie, sprawiajac ze nie wiedzialem gdzie jestem, a jedyne co chcialem to wygramolic sie na brzeg, ale Pietrzakowska natura uparciucha wychodzi i walczymy dalej. zdjec nie ma, za bardzo bylem oddany ulannskiej fantazji na wodzie. satysfakcja jest wielka, z tych kilku bardzo dobrze zlapanych fal jak na zoltodziba, i tych innych mniej lub bardziej udanych prob( oraz tych wytarganych). Czekam z niecierpliwoscia na kolejna okazje...

Ulu watu


Bylo, centralne bali, byl wschod, czas na poludnie. Kierunkiem naszej wyprawy tym razem jest siatynia(alez niespodzianke co?) Ulu Watu. dotarlismy tam na wschod slonca, bez szalu. Tlumy turysttow, tlumy malp.... kradnacych okulary, ja myslalem sobie jaki to sprytny jestem i sie smialem z innych ktorym w przeciagu setnychsekundy okulary znikaly z glowy. Do czasu.. Pewna pani poprosila mnie o to zebym zrobil jej zdjecia, mialo byc szybko i ladnie, ladna pani, ladne zdjecia. Ladnie moze bylo ale nie szybko, bo malpa zdarzyla chwycic moje drugie oczy i spierniczyc na drzewo, czucie jak by ktos ci walna pilka w glowe, tak ze okulary ci spadaja, tylko ze malpa to pilka, okulary nie sdpadaja tylko uciekaja na czterech lapach. Na odsiecz przybyl pan z kijem.. i bananami, malpa glupia nie jest wiec oczywiscie poszla na wymiane barterowa, okulary za banany... wszystko byloby pieknie tylko zanim malpa wbila swe zabki w banany, zdazyla zjesc mi czesc okularow.. zastanawiam sie czy to ich inteligencja ze kradna te banany by dostac jedzenie, czy moze zostaly wyszkolone do tego przez panow z kijami(za banana 3 dolce trza placic)... bo gdyby inteligencja to by chyba nie wpierniczaly plastikowych czesci? kto wie..

środa, 26 sierpnia 2009

Tulamben

Do tej malej miejscowosci na wschodzie Bali zawitalismy z dwoch powodow, 1- zobaczyc jak slonce pojawia sie z rana na horyzoncie, oraz drugi i glowny- zobaczyc zatopiony przez japonczykow w 1942r, amerykanski statek USAT Liberty. Obydwa podpunkt zostaly zrealizowane zacnie. Wschod, ladny i duzo lepszy niz poprzedzajaca go noc w samochodzie. CO do ogladania wraku, to musze przyznac ze zaluje ze nie zrobilem do tej pory kursu nurkowania. Tylko snorkling, a mimo wszystko piekne widoki.. wiem ze gdybym mogl zejsc pod wode glebiej, byloby jeszcze lepiej.
Wrak ten jest jednym z popularniejszych miejsc do nurkowania na Bali.

link do filmu promocyjnego.

niedziela, 23 sierpnia 2009

Bali -Ubud

Ladne uliczki, swiatynie hindu w kolo miasta, Malpi Park, no i rafting. Sa to rzczy z ktorych bede to miasto pamietal. Co prawda jak dla mnie wszystkie swiatynie sie wydalwaly takie same- ladne ale takie same, to widzialem po niektorych towarzyszach, ze zachwyt wypelnial ich male banki. Malpi park to miejsce gdzie malp jest tysiace, i kleja sie do turystow rowno byle dostaly cos w zamian, po raz kolejny malpy okazaly ze jestem dla nich prawie jak brat bo kilka z nich chetnie siadalo na moich plecach, radosnie bawiac sie wlosami.
Rafting, czyli po polskiemu splyw tratwa, trwal 1,5 godziny i odbywal sie w pieknej scenerii, wioslowanie bylo przeplataniem z kapiela pod wodospadami czy poprost, podozaniem z nurtem wplaw. Kilka miejsc bylo interesujacych, ponton przybieral na predkosci, ale wiekszosc czasu to jednak sielanka, a my Hardkory z Polski, chcemy wiecej. Przebija to splyw sapina.. hehe..

Bali- kuta

Kuta, nabardziej turystyczne miasto na bali( ktore tworzy razem z legianem oraz seminyakiem- indo3miasto.), wszyscy sie tu zwalaja jako ze lotnisko bardzo blisko. Wiele osob powtarza ze chcialoby na bali przyjechcac .. hm moje pierwsze wrazenie? Prostytutki, duzo prostytutek na ulicach Kuty zapraszajace na numerek, ich alfonse na skuterach pytajacy czy nie potrzebuje kobiety. Pelno bialych zacpanych lub nie trzezwych ludzi. No i pelno klubow gdzie widac morze turystow bawiacych sie z dala od domu. Po 1,5 miesiacu spokoju i ladu, nagle chaos. ciezko opanowac. Poranek troche lepszy, ilosc bialych niezmalala, zamiast mlodych w klubach pojawili sie starzy w sklepach, z ciuchami, bizuteria i pamiatkami. My zalatwiamy auto by uciec od tych tlumow. Jeszcze wycieczka na plaze... tlumy straszliwe, to nie to co puste wyspy.. ae jest tam cos co przykulo moja uwage.. tlumy.. ludzi surfujacych... nie myslac dlugo wypozyczam deche i sru do wody. 2 godziny frajdy.. teraz juz wiem czemu mozna o falach rozmawiac non stop!! myslalem ze do kty nie wroce po wczesniejszych doswiadczeniach, jednak wystarczyla jedna zlapana fala, 15 metrow przeplynietych na chwiejnych noga wystarczyly bym wiedzial ze wroce.. tak szybko jak to mozliwe.

środa, 19 sierpnia 2009

Borobudur,Prambanan



pobudka 4 rano, wsiadamy z Charliem na skuter i zasuwamy 45 kilometrow z Yogjakarty do miejsca gdzie lezy Borobudur.Docieramy przed 6, ustawiamy sie w kolejeczce by zakupic bilety, studenci 7 usd, normalni 12 usd. charli nie ma dokumentow wiec, wchodzi jako student na moj dowod. Byle swistek wystarczy by troche zaoszdzedzic.. no ale moze to tylko nasze polskie myslenie... Jestesmy o tej porze by zobaczyc wschod slonca, jednak geste niskie chmury nie pozwalaja na to. Ale co tam wschod slonca, budowla ktora ukazala sie nam, zaparla dech, odebrala nam mowe i jeszcze porazila nas ogromem, pieknem.. wow. 35m wysokosci, 128m bok (na planie kwadratu) wszysko polozone na czubku wzgorza... 6 pieter do pokonania, kazdy buddysta odwiedzajacy musi obejsc do okola kazde pietro, w ta i spowrotem 5km.. czyli ja zrobilem z 10km :)kazdy powinien to zobaczyc...przejsc i usmiechnac sie.

spedzilismy tam 4 godziny, och i ach non stop. Reszta naszych znajomych wykupila wycieczke, 6 usd od osoby, niby fajnie ale wszystko w krotkim czasie.. tylko 1,5 przy naszych 4 to slabo .. tak krotko bo pedzili do nastepnego miejsca..Prambanan.. kiedy oni pedzili my zesmy podziwiali, gdy oni zwiedzali Prambanan, my zesmy odpoczywali by pojechac tam na zachod slonca, jak planowali, tak zrobili. kolejne kilometry opkonujemy w dobrej pogodzie i smiesznych korkach.. smiesznych bo to co sie dzieje innaczej nie da sie okreslic.. docieramy...
Prambanan za czasow swietnosci to byl komplex 224 swiatyn, teraz zostalo kilkanascie, ale wystarcza by uchylic czola przodkom. Nakwieksza swiatynia ma 47m wysokosci, i 30 cm opadania szczeny:)

sobota, 15 sierpnia 2009

Jakarta, Indonesia


Stolica, wielka, 7 milonow czlowiekow zyjacych na codzien. Przeraza ogromem, ale tez nijakoscia, ladne ulice, przeplatane z obskurnymi. Tlumy ludzi, skuterow i aut. Muzea pozytywne, ale ile mozna lazic. Monas czyli narodowy monument to glowna atrakcja miasta razem z zoo i miniatora indonezji. tego ostatniego nie udalo mi sie zobaczyc. Sam monument, pozytywny, zrelaksowac sie mozna patrzac na pobliskie wiezowce.. wole wiec wlasny ogrodek:P. Zoo tak jak i miasto ogromne, nogi w tylek wlaza ochoczo, ale warto bylo dla KOMODO. Ja na komodo nie zrobilem rzadnego wrazenia wiec sie chlopak nawet nie odwrocil. Najlepsza rzecza jaka doswiadczylem w Jakarcie bylo przemieszczanie sie po niej na motorze. Pierwszy raz w zyciu jako kierowca nie pamietam drogi od punktu a do punktu b, bo bylem tak skupiony na jezdzie, innych wariatach i wybojach ze nie bylem wstanie podziwiac Jakarty. Takie doswiadzenia moga sie przydac podczas przyszlorocznej wyprawy do Indii by przywiesc Royal Enfielda do Polski(jesli oczywiscie wypali).
Nocowalem u kolesia poznanego przez portal couch surfing. Ugoscil, dal motor, pokazal miasto, a wszystko z ludzkiej zyczliwosci.
Jutro juz Jogjakarta, cudy swiata i czwartek Bali.

piątek, 14 sierpnia 2009

ostatni dzien w padang po raz drugi

Ostatni dzien w Padang po raz drugi. Tym razem na dobre. A skoro to juz koniec I nie ma nic, to czas stworzyc podsumwanie. Wysilic mozg I zebrac mysli. No to jedziemy:

Padang jako miasto.
Nie oferuje zbyt wielu atrakcji dla ludzi zachodu. Oprocz promenady nad morzem I brudnej plazy, mozemy tylko udac sie na dwa punkty widokowe. Jeden gdzie znajduje sie chinski cmentarz,(dobre miejsce by w spokoju posiedziec z dala od chaosu miasta) a drugi to szczyt malutkiej gorki(gunung) Padang. W miescie rowniez znaduje sie jedno museum ktorego wystawa nie zachwyca. Zatloczone ulice kolo marketu -Pasar Raya, gdzie mozna kupic wszystko to centrum zycia Padang. Choc prawda jest taka ze zycie turystow jest poza padang. Surferzy traktuja Padang jago tylko postoj na drodze na wyspy mentawai, a inni turysci albo sa na drodze do Bukit tingi, albo z Bukit tingi do pobliskich wiosek w stylu Bungus gdzie piekna plaza I cisza wzbudzaja zachwyt kazdego.

Mieszkancy.
A ) Chcesz poczuc sie wysoki? Zapraszam tutaj. Ja przy swoich 174 cm bylem wyrozniajaca sie postacia ze wzgledu na kolor skory ale tez wlasnie przez to ze czulem sie wysoki, I poraz pierwszy w zyciu moglem patrzec wszedzie na ludzi z gory, ale szczerze myslalem ze to lepsze wrazenie, a tak to tylko rozczochrane glowy pelne lupiezu przed oczami.
B) chcesz poczuc sie jak gwiazda/ celebryta ? Padang tak Cie powita, helo mister na kazdym kroku, „how are you” w parze z „what’s your name” co chwile wydobywa sie z tysiaca ust. Kazdy twoj ruch jest sledzony przez seki oczu a informacje o tobie zdaza obiec okolice szybciej niz ty zalozysz buty.
Wszystko to sprawia ze pierwsze dni sa ciekawe I niesotykane, ale pozniej staja sie wrecz irytujace, a gdy twoje nastawienie sie pogarsza, oni staja sie beznadziejnie chamscy. Tak ze do wyboru jest chodzenie z usmiechem przypietym mocno do uszu I odpowiadanie ludziom co zajmie duzo czasu ale przynajmniej bedzie mila atmosfera lub ignorowanie ich a wtedy za plecami uslyszymy pare gorzkich slow.

Mieszkancy padang wydaja sie albo byc badzo mlodzi albo bardzo starzy, zapracowani, pomarszczeni. Nie widac ludzi w srednim wieku. Jest to efektem ich dlugiej mlodosci poczym nastepuje szybkie zmeczenie materialu a oni zaczynaja sie starzec w przerazajacym tepie.

Jako ze indonezja ma ograniczony dostep do nowoczesnych technologi, to dostepne technologie san rozpowszechnione w niesamowitych wymiarach. Telefonia komorkowa opanowala calkowicie padang, kazdy posiada telefon lub kilka, sms-ujac lub rozmawiajac przez komoreczke non stop. Wbudowana cyfrowka sprawia ze ludzie robia zdjecia siebie co 200 m, z ta sama mina z ta sama poza, tylko tlo inne.. po co sie pytam? Opowiedz jedna… jako pamiatka. Szalentwo. Podladowac konto mozna srednio co 20 krokow w stoiskach przy kazdej ulicy. Rownie popularne wydaja sie byc kafejki internetowe, gdzie glownie mlodzi wrzucaja na Facebooka swoje zdjecia z kazdych 200 metrow jakie przebyli dzisiejszego dnia. Nikt nie czyta
wiadomosci, bo poco, moje zycie jest tu, nie musze sie martwic innymi sprawami. Gdy wrzuca zdjecia czas na giercowanie, tak samo jak I w polsce rekordy popularnosci bije counter strike. Masowa strelanka. A co. tez lubie.

Kobiety, sa ladne, mimo ze wiekszosc z nich zaslania swoje glowy w chustach, mozna dostrzec potencjal, gdy zdejmuja chusty jest juz tylko lepiej. Pojecia o modzie to niestety nie maja, takze nasze polskie dziewczyny odrazu czlowiek docenia za stlyl I elegancje. Ale tego mozna je przeciez nauczyc.hehe. Narazie studentki nosza sie tu jak dziewczynki z naszych podstawowek, ubrane w koszulki z myszka miki I spolka.

Jedzenie.
Boskie, wspaniale, ostre, slodkie.. Tanie. Naprawde warto przyjechac do indonezji dla smakow jakie oferuje Padang. Wlasnie jedzenie z tego rejonu jest popularne na innych wyspach I czesto drozsze od lokalnego. Kurczak, na milion sposobow, wolowina, soja I tysiac innych skladnikow, sprawiaja ze masz ochote jesc I jesc. Polecam.

Festiwal.
Co roku na poczatku sierpnia odbywa sie Padang faire, znajdziecie tu wszystko, wesole miasteczko, wspaniale jedzenie, kocerty I wielkie regaty smoczych lodzi.

Przybyc zobaczyc, zjesc jak najwiecej I wyjechac. To przepis na Padang.

p.s
Czego nie warto?
Gdy jedziesz do indonezji nie bierz bialych ciuchow. Brud na ulicach szybko zmieni twoja snieznobiala koszule w zolto szara koszuline. Biel poprostu nie wytrzymuje cisnienia☺.
Nie warto, kupowac w centrach handlowych w padang- najdrozsze w miescie, czy tez probowac europejskiego jedzenia. Zawsze spartacza.(no moze Taco robia dobre). A w KFC wszystko podaja z ryzem. Beka.

wtorek, 11 sierpnia 2009

pieniadz


wczoraj bank narodowy Indonezji, wypuscil na rynek pierwszy raz w historii banknot o nominale 2000 rupii. Dzis zostal mi podarowany przez wlascicielke jednego z tutejszych klubo-kawiarni dla turystow. Pani mila, pieniadz.. kolejne tysiace. kolejne zbedne drobne w portfelu.

Maninjau


Widzialem juz z gory Puncak lawang, czas dotknac reka, noga, cialem , zanuzyc sie w tak uwielbianej slodkiej wodzie gdzie sol niewkrada ci sie do oczu, gdzie woda nie stawia takiego oporu, gdzie brak jest meduz.
Weekend spedzilem w Bayur, mala wioska nad samym brzegiem jeziora, jest wspanialym miejscem by wypic piwko ze znajomymi, popluskac sie, czy powspinac. Widoki tak jak I z gory tak I z dolu zapierajace dech w piersiach

poniedziałek, 10 sierpnia 2009

Mentawai


Wyspy Mentawai to dla surferow z calego swiata najlepsze miejsce na swiecie obok Wysp Hawaii by ujazmiac fale. Dla milosnikow zwierzat jest to miejsce gdzie wystepuje 14 endemicznych gatunkow ssakow w tym PRESBYTIS POTENZIANI (Mentawai Island leaf monkey) ktora mialem okazje spotkac. Aby dostac sie na wyspy najtansza droga nalezy wsiasc na zaszczurzony i pelny karaluchow prom z padang za przyzwoita cene 12$usd. Dostarczy on nas na kazda z 3 glownych wysp, w zaleznosci od naszych checi i dnia tygodnia. Ja spedzilem 4 dni na wyspie sipora, pladrujac lokalna dzungle, robiac zamki z piasku:P na przepieknej plazy, podziwiajac podwodny swiat przy pobliskich rafach, oraz czytaniu ksiazek. Wieczorami sluchalem opowiesci australijskich surferow, o okolicznych falach i kobietach. 4 dni zlecialy bardzo szybko, na pelnym relaksie. Nastepnym razem gdy tu przybede, bedzie to postuj na jednej z moich zeglarskich wypraw po swiecie... plaza, slonce.. pozwalaja marzyc..

z lotu ptaka


Puncak Lawang pare kilometrow od Matur, wioski polozonej na wschod od Bukittingi , jest miejscem wartym odwiedzin. Dosta sie tam mozna za pomoca angkota lub wynajetego srodka transportu, dla tych z kondycja mozna uderzyc na szczyt za pomoca rowerka lub piechotka. My lenie, jako ze byla nas grupa 8 ludzikow wynajelismy busa, ktory juz na poczatku trasy, zesliznal sie jednym kolem z trasy i uderzyl burta, znaczy bokiem w sciane kanionu. Wydobylismy go w godzinke, dalej jazda bez klopotow. Jezenie wzielismy na wynos w restauracji.. jak zwykle w indonezji zawiniete w liscie i kawalek papieru ala kartonowego. Troszeczke zakretow i jestesmy na szczycie, gdzie kiedys byla stacja nadawcza japonczykow, a teraz jest rozglosnia radiowa. Pierwsze co widzimy to mleko.. mgla, a raczej chmura... jestesmy na takiej wysokosci ze znajdujemy sie w chmurze, nie widzimy nic poza towarzyszami i biala sciana. PO chwili los usmiecha sie do nas , przepedzaja prawa reka chmury z Puncak Lawang, w oddali a raczej ponizej w oddali wylania sie magiczna tafla jeziora Maninjau. Widok Boski, jezioro w koronie gor, promienie sloneczne przebijaja sie przez chmury i padaja na jezioro... bosko, polecam.

Miejsce stworzone do paraglidingu.. niestety nie bylo mi dane sprobowac... ale poczekajcie..jeszcze tu wroce ...

sobota, 1 sierpnia 2009

Stare? a jednak nowe!!


jaki to dobry kokos? skad sie bierze cynamon? przepis na orzeski ziemne? majac jedzenie na talerzu czlowiek mysli jak to ugrysc.. a nie skad i jak to laduje na naszym talerzu.
Kokos sprawa prosta- jedziemy do gigamegahipersupermarketu, uderzamy na dzial z owocami, chwytamy kokasa w pasie i trzesiemy by sprawdzic czy ma mlekow srodku.. gdy odglos przelewajacego mleka nas zadowoli
do koszyka i jedziemy z tematem. Tu top troche inaczej wyglada.. zamiast gigamegahipersupermarketu, wspinamy sie na 20-metrowa palme z meczeta uwiazana u boku. bedac na topie scinamy kilkanascie kokosow, a nastepnie powoli powracamy na ziemie.. mozna tez szybko zleciec ale to jak wiadomo tylko dla hardcorow
Jakie to proste prawda?Wybor kokosa..NAjpierw rozdzielamy kokosy wedlug kolorow , zielony kokos to mlodzsy kokos, brazowy kokos to starszy kokos- czyli te ktore my znamy ze sklepowych polek.
Lokalni mowia mi zebym nie bral tego "europejskiego kokosa" bo on sie do jedzenia nie nadaje... oni uzywaj go tylko do gotowania!!Mlode kokosy to istna slodycz, mleczko luksus a czesc jadalna mimo ze 10 rezy ciensza niz ta "eu" to smaczniejsza:)
Cynamon
tak uwielbiamny przezemnie. nigdy nie byl obiektem mojego zainteresowania pod wzgledem.. skad? jak? dlaczego?
Az do dzisia, dzis ponownie zakochalem sie w cynamonie, a raczej w cynamonowym drzewie. Podchodze do drzewa, zeskrobuje kore i juz w twoje nozdrza uderza cynamon cie pieknym zapachem, wycinasz kawalek cynamonu( mieczy kora i glownym pniem), wkladasz do buzi i zaczynasz go sobie zuc!!
potem wycinasz kawalek kory wraz z cynamonem, i jak uzalezniony chodzisz z kawalkiem cynamonu przez caly dzien w rece, co chwile przykladajac sobie ow kawalek do nosa by sztachnac sie pieknym zapachem. A twoje zachowanie daje powod do radosci wielu lokalnym,
Orzechy ziemne, to ze ich nazwa zdradza ich pochodzenie to wiedzialem od dawna, jdenak nigdy nie widzialem roslin, Ktore tutejsi sadza gdy nie ma tyle wody by pola wypelnic ryzem. Gdy tubylce wrzuca nasiona do ziemi sypiaja na rozlozonych na polach namiotach az pojawia sie liscie bo nasiona sa lakomym kaskiem dla tutejszych dzikow..( o dzikach nastepnym razem)
Zbieramy orzechy- standard. Trzymamy w domu- ofcourse. I tu nowosc dla mnie. ...DO wielkiego patelnio-gara wrzucamy jakas ziemie, rozgrzewamy ja .. mocno.. do wysokiej temperatury na palenisku. Wrzucamy orzeszki i pieczemy!!mieszajac orzeszki z ziemia raz po raz. i tak przez pare godzin:)

Cel Sungai Bauluh, wioska nie daleko Matur, polozonego na zachodniej Sumatrze, zostal osiagniety 15-go lipca 2009 roku o godzinie 16:03. Polozenie? ostre zadupie, kilkanascie dymow, moze dwadziescia pare. Jeden gorszy od drugiego moglby pomyslec jasnowlosy surfer z Californi, ja nie narzekam bo spodziewalem sie czegos gorszego- znacznie gorszego. Dom w korym zamieszkalem w najlepszej kondycji nie jest(foto) ale dach nda glowa jest a to najwazniejsze bo przxed deszczem i wiatrem ochroni. Kibelek, maly i niski, a zamiast europejskiego , zwykla dziura w ziemi, ano ale to juz przerabialem wiec ok. Laznia -publiczna, woda z zrzeki trafia do sporego zbiornika skad za pomoca 2 rur fi10 cm przeplywa do lazni gdzie osobno panowie i panie namydlaja sie po ciezkim i brudnym dniu na polu. Wszystko oczywiscie odbywa sie w bielkiznie a woda jak to z rzeki ciepla nie jest:). Ludzie- jak to zwykle bywa w tych rejonach rozdaja usmiechy na prawo i lewo a przayjacielskie nastawienie jest tak geste ze da sie je chwycic garsciami:) Z drugiej strony wydaja sie byc tak samo skromni jak ta wioska. Widok z wioski na swiat .. jak obrazka, cztery gory dookola z czego jedna to najbardziej aktywny(albo czolowka- zalezy ktorej plotce wierzyc) wulkan swiata , pola ryzowe i bawoly. Towarzysze- 2 chlopcow i 4 dziewczyny . Angielskiego to oni w szkolach nie maja na zaawansowanym poziomie, bo tylko 1 osoba jest w stanie sie ze mna komunikowac, 2 cos brzdekaja a reszta nie ma pojecia o co loto. co bede tu robil.. nikt nie wie.
Wioska - bardzo dobre miejsce na ucieczke od znanego nam szybkiego europejskiego zycia, wsrod pieknych widokow i milych ludzi.

wtorek, 14 lipca 2009

ostatni dzien w padang


Mialo byc slaby dzien na przygotowaniach i duperelach.. a zaczal sie pieknie..
przemienilem sie o swicie w grotolaza, znajomy zabral mnie do jaskin, o ktorych wiedza tylko lokalni milosnicy grot. w przeciagu 5 lat jestem 2 bialym ktory odwiedzil to miejsce... niezle:) Moze jaskinia nie jest tak wielka jak te slowackie niedaleko chopoku... ale przez to ze jest malutka i nie znana robi piorunujace wrazenie... z komnat do komnat trzeba przeciskac sie miedzy szczelinami a do jednej musialem nawet lekko zanurkowac trzymajac aparat, telefon i latarke w malej foliowej torebeczce na smieci. bylo bosko.. potem kapiel w rzece i jest piekniej niz ktokolwiek sie spodziewal...

A zaraz pozegnalna kolacja z innymi ludzmi na wolontariacie, przy piwku i sziszy... YEAH

..... spodziewany nastepny kontakt 12-13 sierpnia


aaaa ... co do wioski.. to bede spal na dworzu bo nie ma pomieszcxzen tylu w domu( w 1 wlasciciel w drugim dziewczyny), a jak bedzie padac bede sypial w meczecie:), toaleta rowniez dostepna tylko publiczna w meczecie... oj bedzie wesolo:)

poniedziałek, 13 lipca 2009

Cel ...wioska

Juz w Srode rano wyrusze do malej wioski gdzie spedze 4 tygodnie az do Sierpnia 14tego.
Przez ten czas nie bede mial dostepu do internetu, takze wszystkie pytania, slowa otuchy lub tez zwykle zlosliwosci prosze slac na komoreczke z indyjskim numerem.
Co do wioski to nazwy nie pamietam, wiem ze lezy 600 m.n.p.m. , wiec nie bedzie az tak goraco jak w Padang. Podobno jest prad, nie wiem czy jest taoleta czy tez rzeka do uzytku. Bo w nie ktorych wioskach toalety nie ma.. teraz ostatnie przygotowania, ostatnie spotkania, czas planowania podrozy po zakonczeniu wolantariatu..
Moze jutro bede wiedzial cos wiecej.. postaram sie cos wyskrobac, jesli oczywiscie czas na to pozwoli..
dodam etykiete z numerem telefonu. dla tyhc ktorzy jeszcze go sobie nie zapisali:)

pozdrawiam

sobota, 11 lipca 2009

3 poziomowy wodospad



Slonca brak, w nocy pogoda ulewno powodziowa(slyszalem ze was tam w Polandii tez niezle zalalo), a skoro taka pogoda to plazy mowimy dzis nie. W okolicy cudow natury nie brakuje. Uderzamy w jungle by wspiac sie kolo wodospadu, wyposazeni w japonki przedzieramy sie przez chaszcze, my rade dajemy ale nasze japonki i chinczycy nie. japonki ladujemy do plecakow, znajomi z chin siadaja na kamieniu. My docieramy do 2 poziomu wodospadu, aby przeprawic sie dalej trzeba przejsc po pniu drzewa, 3 towarzyszki wymiekaja, ja ide dalej z holenderka Marianne i naszym lokalnym przewodnikiem. Widok przepiekny, rozkladam rece szeroko i garsciami czerpie energie drzemiaca w wodospadzie. jeszcze krotki prysznic pod wodospadem i znow jestem krolem wioski!

PLAZA?- a moze cos innego? NIE.....


Szum morza, dziwiek zalamujacej sie fali i spokojne reggae z glosnikow szly bok w bok z czwartkowa noca. Za nimi turlaly sie butelki piwa, pragnace znow byc puste. 10 rozbitkow z 6 roznych krajow dostalo sie w objecia lokalnego bossa mafii.. LOSMEN CARLOSS z Bungus Bay byl tym ktory otworzyl nam drzwi swojego hotelu, podal jedzenie o 3 w nocy gdy polowa butelek radosnie obijala sie o siebie wydajac radosny dzwiek pustki. To jego ludzie nastepnego dnia dostarczyli nas na lajbie do pieknej dziewiczej wyspy. KOlejny dzien nam uciekl na nurkowaniu, opalaniu i relaksie w cieniu drzewa kokosowego, czekajac az jakis kokos spadnie w nasze rece...i tak do soboty...

Bukittingi


Bukittingi czyli jedno z bardziej turystycznych miejsc na Zachodniej Sumatrze, gdzie BULE czyli "zagraniczniak"-(co prawda u nas zagraniczniak znaczy pana z solarium, tu naprawde BULE to ktos obcy)jest widywany znacznie czesciej niz w miejscu mojego pobytu - PADANG. Miejsce polecane przez wszystkich dla wszystkich. 1 dzien to zdecydowanie za malo zeby poznac miasto i cokolwiek rozsadnego o nim wyskrobac, ale musze bo czuje jak Mama stoi z batem:) z biczem znaczy w oczekiwaniu na posta... wiec daje: Przepiekny kanion o egzotycznej nazwie Sianok przycmiewa podkarpacki Sanok 100-krotnie. Podziwiac jego uroki mozna z punktu widokowego ktory jest takze miejscem schadzek okolicznych malpek , a moze powinienem nazwac je malpiszonami, bo jeden z nich ugryzl mnie w ramie gdy skonczyly mi sie orzeszki ktore malpiszony wsuwaly wprost z mojej reki. Po drugiej stronie parku/[punktu widokowego znajduja sie japonskie bunkry wybudowane podczas 2 Wojny Swiatowej. Najciekawszy oczywiscie pokoj egzekucji z dziura na zwloki... tuz obok kuchni.. hm:)
Centrum miasta, jak wszystko w Indonezji kolorowe i zatloczone. ZOO nie warte odwiedzin, mimo iz kosztowalo tylko 2 zl to nic wartego uwagi europejczyk nie znajdze. Najwieksze o dziwo zaiteresowanie budzily, dziki! O tak dziki budzily najwieksza radosc wsrod lokalnych dzieci pewnie dlatego ze tak bezdrosko bawily sie w blocie...
Podroz miedzy miastami Padang i Bukittingi trwa 2 godziny i kosztuje 1,6US$

sobota, 4 lipca 2009

kontakt

wiem ze niektorzy z was probowali pisaz smsy do mnie ale one nie dochodza na polski numer.
obecnie uzywam indonezyjskiego wiec mozecie pisac
+6285274745562
pozdrawiam

ps... plaza plaza plaza

piątek, 3 lipca 2009

Raj na ziemi? znalazlem!!

dzis mala wyprawa wraz z francuzem Charlim ns bezludna wyspe!! Impreze sposorowala para on francuz ona malezyjka( 3 krotna mistrzyni indonezji na laserze)ktorych moj towarzysz poznal we francji.. maly swiat? oj maly. slonce, plaza, kolorowe rybki.. swiatne zarcie... hehe i kto to mowi, -naczelny francuski piesek braci studenckiej!! filmik na koniec zeby pobudzic wasza wyobraznie!!
.. lipa nie moge wgrac filmiku bo za slabe lacze.. wiec fota



heh.. szkoda tylko ze nie ma tu ludzi bliskich .. was wszystkich ..bo przezywac cudowne chwile to jest piekne... ale dzielic sie ta chwila to jest perfekcja. Buzia wielka dla was wszystkich..

czwartek, 2 lipca 2009

ciach

1 lipca

pobudka o godz 13, trzeba bylo odespac podroz, 15 nie odebranych polaczen, i zdiwienie Harisa ze mozna tyle spac, a ja przeciez jeszcze
bym pospal z 2 godzinki. Haris ma spotkanie z burmistrzem wiec ustawia mnie z Risa i francuzem Charliem, wspolny doskonaly obiad,
wypad na plaze , brudna ale solidna.Gdzie poznaje Zosie, Polke uczaca w szkole jezykowa oczywiscie za free. Wszyscy usmiechnieci i zadowoleni.
czas na 1 impreze aiesecowcow, oczywiscie bez alkoholu.. z

juz po imprezie, smiechowo, nastawieni sa na zabawe grupowa.

kolejny dzien minal na lenistwie, basan dobre jedzenie i zabawa... jutro pierwszy trip na wyspe.. bedzie tropikalnie.. yeah

30 czerwca - salamalejkum

wtorek, osma rano , dolatuje na miejsce, male lotnisko, za plecami morze, przed soba gory w chmurach, pieknie.
odprawa paszportowa, moda na swinska grype, wiec wszyscy wypelniaja deklaracje chorobowe, pieczatka podbita bezproblemowo.
Zaczyna sie skanowanie moich rzeczy, w mojej glowie mysl o 4 pollitrowkach ktore wioze ze soba..
jak czlowiek za duzo mysli to odrazu sie w zyciu pierniczy.. kaza rozpakowywac plecak bo cos nie gra.. check it check it...
otwieram plecak i .. ide w zaparte ze 3 butelki zolatkowej gorzkiej to sa moje medykalia... szybko wyjmujac jeszcze flaszke
zubrowki mowiac ze to jest najlepsza polska wodka i ze powinni kiedys sprobowac (muzulmanie i wodka? co ja sobie myslalem),
ogladaja zoladkowe dokladnie.. ale kontaktu to oni wielkiego z alkoholem nie maja bo mnie puscili a znaku 40 %alk nie zauwazyli.
Odbieraja mnie dwie dziewczyny, wsiadamy w ich auto i jedziemy. ruch lewostronny, chaotyczny i nieprzepisowy... podoba mi sie.
Drugie odczucie- brudno, biednie czyli dokladnie to czego sie spodziewalem, jedziemy z 20 minut wolnym tempem spedzajac czas
na grzecznych rozmowkach na temat lotu,o mijanych przez nas budynkach ... and so on. Dojezdzamy do miejsca w ktorym z motoru
zeskakuje mlody chlopak o imieniu Haris. Dziewczyny przedstawiaja mi mojego gospodarza. Najblizsze 2 tygodnie spedze u niego w domu.
Dziewczyny odjezdzaja w nieznanym kierunku a ja laduje sie jako plecaczek na skuter Harisa, po 5 minutach jestesmy w jego/moim domu.
Mijajac wczesniejsze domy bylem pelen obaw( a to drewniany, a to dachu ni ma), ale dojezdzamy do ladnego niebieskiego domu, gdzie drzwi
pootwierane na osciez. 3 sypialnie 2 lazienki pokoj goscinny i kuchnia, czyli pieknie. no nie tak pieknie.. bo toalety to po prostu dziura w ziemi
ktora sluzy za kibelek, umywalke i prysznic, bo obok dziury jest cos jakby w rodzaju wanny z woda, ale to tylko sluzy do pobierania z niej wody
za pomoca malego naczynka, z ktorego lejemy wode albo na siebie, szczoteczka lub splukujemy toalete. szybkie latwe i wygodne:). 3 w 1.
za pierwszym razem lekki szok, teraz juz jestem profesjonalista.(po 1 dniu, bo prysznic sobie robie srednio co 2 godziny bo tak goraco,
a jak bym mogl to bym z tamtad nie wychodzil.)Kolejny punkt programu to jedzenie.. przed wyprawa obawialem sie tego, nie potrzebnie,
male skubance potrafia je tak zrobic z takimy warzywami i owocami polaczyc no ze tylko im klaskac. do tego soki ze swiezych owocow...
cudownie. a wszystko za 2 dolary od osoby. miasto: dalej to samo, tloczno i biednie. trzeba zobaczyc nie da sie tego nazwac.. fotki bede
robil za pare dni narazie sam chce nacieszyc oko. wieczorem meczyk pilki halowej. przyjemnie. gdy wrocilem do domu na koniec dnia
kolejny szok, wszyscy spia jak po dobrym melanzu... czyli tam gdzie popadnie, starszy brat w przedpokoju na kanapie, mama na podlodze
w glownnym pokoju. ja dostalem lozko, ale czlowiekowi az glupio.. no nic taka kultura, trzeba sie przyzwyczajac.
Dzien pierwszy: 4 prysznice, 2 posilki, 30 ludzi poznanych w biurze aiesec - wszyscy bardzo przyjazni, 20 zl wydanych. 0 europejczykow.

poniedziałek, 29 czerwca 2009

szybko z trasy

dolecialem pare minut temu do kuala lumpur, malezja. caly zdrowy piszacy bez polskich znaków bo mi jakies syfy wyskakuja. znaczy na monitorze nie na ciele. Juz 28 godzin podrozy wiec zostalo tylko(!) 12. Zmeczony mocno, ale ludzie ktorych sie poznaje po drodze nadrabiaja prawie wszystkie nie dogodnosci. Wiecej napisze jak bede mial jakis rozsadny internet bo teraz na lotnisku zaplacilem 25 zl za pol godziny..

niedziela, 14 czerwca 2009

lecimy

Kolejny krok do Indonezji został wykonany.
Zakupiłem bilety. Przelot jednak nie będzie szybki i piękny ale za to będzie tani.
Oczywiście dzięki tanim liniom lotniczym. Jaki będzie komfort podróży? Będę mógł stwierdzić dopiero po. Dziś mogę napisać przebieg lotów... i co gorsza oczekiwania na przesiadkę.
Start
Gdańsk 28 czerwiec godz 11:00 ==>Londyn Stansted 12:30
czekanie prawie 13h
Londyn 29 czerwiec godz 1:30 ==>Kuala Lumpur 21:25
czekanie 10,5 h
Kuala Lumpur 30 czerwca 7:50 ==>Padang 8:00

Suma lotów 16 h
suma oczekiwania na lotnisku 23,5 h
suma sum 39,5 h

a potem świeżak idzie w tany:)

Loty będą odbywały się liniami ryanair oraz air asia. zamówione przy pomocy firm "Grajan" oraz "kontynenty"- pytajcie o Mateusza

poniedziałek, 8 czerwca 2009

Szczepienia

Indonezja, kraj daleki. Brudu tam trochę pewnie jest, a jak jest brud to są i choroby. Myśl to może najmądrzejsza nie jest, ale że choroby są to pewne. Oczywiście tu o chorobach tropikalnych. Na szczęście człowiek znalazł sposób jak się od nich chronić..
Wyjeżdżając do Indonezji wg MSZ należy zaszczepić na choroby typu:
1.Wirusowe zapalenie wątroby A
2.Wirusowe zapalenie wątroby B
3.Błonica, tężec, polio
4.Dur brzuszny
5.Wścieklizna

Jako że urodziłem się w roku 1986 wcześniej(za młodu) miałem szczepienie na pkt 2, 3, 5?? zostało mi więc tylko szczepienie na WZW typ A oraz dur brzuszny. Jako że obecnie okupuję mieszkanie na morenie, to miałem nadzieję że w "wielkim" Gdańsku odnajdę punkt szczepień. Nic bardziej mylnego, dzwoniłem, jeździłem aż w końcu w sanepidzie w Gdańsku wysłali mnie do Granicznej Stacji Sanitarno-Epidemiologiczna w Gdyni. Pięknie brzmi... taaa. Dzwonię, okazuje się że pani przeprasza ale im się szczepionki skończyły na dur brzuszny, przypominając w między czasie że NAJLEPIEJ wszystkie szczepionki przyjmować razem. No to szukamy dalej.. Ostatnia nadzieja w Akademickim Centrum Medycyny Morskiej i Tropikalnej- też Gdynia. Jak ktoś chce zaoszczędzić czas na szukaniu miejsca gdzie można przyjąć igłę to zapraszam tam. Gorzej jak ktoś ma mało czasu.. na zrobienie szczepień czekałem 1,5h ale głównie dzięki temu ze musiałem się dostać do lekarza aby wydał mi karteczkę że mogę szczepienie przyjąć... nie było by nic w tym dziwnego gdyby nie to ze miałem taką karteczkę, tylko że z czwartku. Dziś poniedziałek. Rozumiem że lekarz zakłada że nie wiadomo co i nie wiadomo z kim robiłem przez weekend? Gdyby jeszcze jakieś badania chłop zrobił a on nic. posłuchał jak serce pracuje, pieczątkę postawił i do widzenia. Hm? Pieniądze za pieczątkę czy pieczątka za pieniądze? Pani pielęgniarka samo szczepienie przeprowadziła bardzo ładnie, sprawnie i szybko jedną ręką wbijając igłę, drugą trzymała komórkę przy uchu rozmawiając z koleżanką...

koszty:
290zł szczepienia (poz1,4) + 5 zł żółta książeczka.

jedziemy z tematem.

O Indonezji każdy słyszał, o Indonezji każdy wie. Podobno. Ja słyszałem, teraz czas na poznanie. Blog ten będzie przedstawiał Indonezję moimi oczami- 23 letniego chama i prostaka ze wsi Olsztyn, który tego chamstwa nie nauczył się w pięknym Olsztynie, a w Gdańsku gdzie studiuje. Dlaczego wspominam Gdańsk? Bo tu się zrodził pomysł chory by wstąpić do "Sekty" pt: Aiesec LC Gdańsk. To właśnie dzięki nim jadę na 2 miesiące do Indonezji na wolontariat do miasta PADANG położonego na Sumatrze. Po okresie praktyk planuje objechać Indonezję, jak? gdzie będę spał? i czym oddychał? czas pokaże. a jak pozwoli to nawet to piszę.