środa, 19 sierpnia 2009
Borobudur,Prambanan
pobudka 4 rano, wsiadamy z Charliem na skuter i zasuwamy 45 kilometrow z Yogjakarty do miejsca gdzie lezy Borobudur.Docieramy przed 6, ustawiamy sie w kolejeczce by zakupic bilety, studenci 7 usd, normalni 12 usd. charli nie ma dokumentow wiec, wchodzi jako student na moj dowod. Byle swistek wystarczy by troche zaoszdzedzic.. no ale moze to tylko nasze polskie myslenie... Jestesmy o tej porze by zobaczyc wschod slonca, jednak geste niskie chmury nie pozwalaja na to. Ale co tam wschod slonca, budowla ktora ukazala sie nam, zaparla dech, odebrala nam mowe i jeszcze porazila nas ogromem, pieknem.. wow. 35m wysokosci, 128m bok (na planie kwadratu) wszysko polozone na czubku wzgorza... 6 pieter do pokonania, kazdy buddysta odwiedzajacy musi obejsc do okola kazde pietro, w ta i spowrotem 5km.. czyli ja zrobilem z 10km :)kazdy powinien to zobaczyc...przejsc i usmiechnac sie.
spedzilismy tam 4 godziny, och i ach non stop. Reszta naszych znajomych wykupila wycieczke, 6 usd od osoby, niby fajnie ale wszystko w krotkim czasie.. tylko 1,5 przy naszych 4 to slabo .. tak krotko bo pedzili do nastepnego miejsca..Prambanan.. kiedy oni pedzili my zesmy podziwiali, gdy oni zwiedzali Prambanan, my zesmy odpoczywali by pojechac tam na zachod slonca, jak planowali, tak zrobili. kolejne kilometry opkonujemy w dobrej pogodzie i smiesznych korkach.. smiesznych bo to co sie dzieje innaczej nie da sie okreslic.. docieramy...
Prambanan za czasow swietnosci to byl komplex 224 swiatyn, teraz zostalo kilkanascie, ale wystarcza by uchylic czola przodkom. Nakwieksza swiatynia ma 47m wysokosci, i 30 cm opadania szczeny:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz