środa, 4 listopada 2009

Zmiany, odliczanie, jazda

Dziś jestem 4 miesiące przed wylotem do Indii, pierwsze moje odliczanie, do kolejnej podróży w nie znane, do marzeń. Zmieniłem Tytuł bloga, jako iż już nie będzie on już poświęcony Indonezji, ale tak jak adres strony sugeruje, DO AZJI. Na mojej dotychczasowej ścieżce odwiedziłem już Indonezję, Malezję oraz Singapur. Na rok 2010 zaplanowane są Indie i Nepal.
Czy będzie coś więcej, pewnie tak, ale to wszystko przed nami, jak potoczy się nasza podróż? nie ma co na razie myśleć, teraz skupiamy się na przygotowaniach, zebraniu funduszy, oraz planowaniu.

Ośmioro uczestników tego przedsięwzięcia i tyle też pomysłów na tą wyprawę.
Jedno jest pewne. Marzec 2010, Filip znowu w Azji, znów na szlaku, oby jak najdłużej.

niedziela, 20 września 2009

Indie

Już pod koniec lutego kolejna wyprawa doazji......blogspot.com tym razem Indie. Cały czas ujeżdżając nieśmiertelnego Royal Enfielda. Narazie ekipa liczy 7 osob, czy wszyscy pojada zobaczymy. Wśród nas będzie operator który nie będzie rozstawał się z kamerą, a ja będę starał się pisać częściej i przyjemniej, a może jakaś książkę się popełni. kto wie.

jesli jestes zaintersowany sponsoringiem naszej wyprawy( loga na kurtkach, motorach, oficjalnej stronie która powstanie, a także na tym blogu ) pisz na filip . discovery @ gmail . com

pozdrawiamy

banda rogala enfielda

czwartek, 3 września 2009

Polska

Od wczoraj , w ojczyznie. hehe. jest dobrze

wtorek, 1 września 2009

Lotnisko- Singapore

czekam na lot do Europy, zostalo jakies 25 minut i obudze sie na innym kontynencie. Smutne. Uczucia mieszane, radosc z powrotu do domu, smutek ze to juz koniec, jeszcze tyle rzeczy do odkrycia, poznania. w mojej glowie jest jeszcze duzo miejsca na zachwyt i rozczarowania, na podziw i pogarde.. gdy jedna podroz sie konczy, trzeba zaczac planowac nastepna. Mam nadzieje ze tym razem beda to indie+ motory. Pewne jest jedno do azji wroce predzej czy pozniej. oby jak najpredzej.

Selamat Tinggal.

poniedziałek, 31 sierpnia 2009

Singapore

Prawdziwe, panstwo-miasto. Polozone na wyspie, dostac sie na nia mozna za pomoca kilku mostow jesli zmierzamy po ladzie. 5 godzin autobusem ze stolicy Malezji-KL. W singapurze rowniez zatrzymalem sie u miejscowej rodziny. Jorge, jest 20 letnim chlopaczkiem, ktory za 2 tygodnie zaczyna 2 lata treningu wojskowego, ktory jest obowiazkowy dla kazzdego mieszkanca singapuru, plci meskiej. Jest rowniez chinczykiem tak jak 75% mieszkancow tego panstwa. 15 % to malezyjczycy, a 7 to Indyjczycy.
Pierwszy dzien, to duzo lazenia po centrum Singapuru, glownie w kolo centrum artystycznego Singapuru - Esplanade, nowy budynek, ktory z lotu ptaka wyglada(podobno) jak mikrofon. Kolejna atrakcja dla mnie byl krotki wypad do czesci miasta zwanej "Little India", gdzie wszystko poczawszy od ludzi, przez sklepy na zarciu konczac jest oczywiscie indyjska. male miasto w miescie wiekszym. ten dzien to dzien w ktorym zoastalem zaproszony na wystawna kolacje przez rodzicow Jorga, oczywiscie do chinskiej restauracji. Jako ze tam wszystko opiera sie na zarciu pt: owoce morza.. puff wyzwanie.
jadlem, przelykalem, popijalem. Zjadlem nawet kawalek pletwy rekina..

Dzien drugi, to jak sie ciezko domyslic duzo lazenia:), tym razem po malej wyspie Sentosa, ktora nastawiona jest na turystow, a wszystko co na niej sie znajduje jest dla nich stworzone, plaze z importowanym piaskiem, rzezby Merlion-a czyli pol ryby pol lwa. rollercostery, delfinarium oraz inne atrakcje. Po wczorajszej malej indii, dzis czas na chinatown, kolejne dobre zarcie, setki lampionow i ladne swiatynie.
wieczor to wizyta w jedynym na swiecie nocnym zoo, gdzie zwierzaki laza kolo Ciebie.

Jutro jeszcze jakies parczki, ostatnie dobre jedzenie, i wieczorem samolot do frankfurtu. 13 godzinny lot, potem 6 godzinny tranzyt i do warszawy,,,, na browarka.. kasztelanka!!

niedziela, 30 sierpnia 2009

Malezja, Kuala Lumpur


Na lotnisku KLIA w Kuala lumpur wyladowalem cos kolo 9, wsiadlem w autobus i sru do unowionego miejsca w centrum.Umowionego z kolesiem ktory bedzie mnie goscil u siebie w domu. Wszystko dzieki portalowi podrozniczemu couchsurfing.com . Podczas mojej autobusowej przeprawy z lotnska do centrum, mijam setki albo i tysiace pustych, nowych budynkow, gotowych by ludzie sie wprowadzali. Tylko kurcze nikt tam nie chce mieszkac bo sie tam nic nie dzieje, daleko od centrum towarzyskiego Malezji. Blisko za to do dzielnicy PURA JAYA czyli osrodka administracyjnego malezji, wszystkie ministerstwa sa na tej ulicy, wiec jesli plnujecie unicestwic malezje, to jest odpowiednie miejsce by Wyslac bombke w prezencie na gwiazdke. Gdy docierasz do centrum KL pierwsze co CIe uderza, to wielonarodowosc tego miejsca, dostrzegasz wielu malezyjczykow chinczykow i indyjczykow oraz reszte w sladowych ilosciach. Te trzy nacje tworza spoleczenstwo KL, co smieszniejsze wszyscy sa rodowitymi malezyjczykami urodzonymi tu w KL lub innym malezyjskim miescie, ale i tu najciekawsza czesc, chinczycy komunikuja sie po chinsku, malezyjczycy po malajsku, a indyjczycy w jezyku temla?(nie jestem pewien jak to sie odmienia), natomiast miedzy rasowym jezykiem jest Angielski, jesli ubijasz interes to nawet jesli gadasz z czlonkiem tej samej rasy to rozmawiasz po angielsku, krejzi nie?

Z busa przesiadam sie w pociag al'a skm w trojmiescie i pedze do dzielnicy mieszkalnej na spotkanie z Tanem. Odbiera mnie usmiechniety clopaczek na motorku. Jest studentem inzynierii srodowiska, mieszka w chacie z innymi studentami. chata o duzej powierzchni, 7 pokoji, wiem ze bede sie tu dobrze czul. Szybka kapiel i sru do miasta, pierwsze co to wiadomo petronas twin tower. skurczybynstwo wysokie jak cholera w kapeluszu i na obcasach.bylo warto, dzien mija na jedzeniu dobrego malezyjskiego zarcia, gadaniu o pierdolach . Pod wieczor udajemy sie do wczesniej juz wspomnianej dzielnicy administracyjnej, Putra Jaya, ktora o tej porze tak jak i domki w drodze z lotniska, swieci pustkami, dzielnica gdzie luzie pracuja od rana do 17, a potem najszybciej jak to mozliwe uciekaj z tego miejsca, zostawiajac dzielnice sama, w swietle, setek lamp. Piwko, przekaski i ciekawa rozmowa. Pierwszy dzien w KL mimo zmeczenia udany.

Dzien drugi i ostatni to pobudka wczesnie rano, szybka jazda do centrum by dostac bilety na podniebny most laczacy blizniacze wieze. Szczescie dopisuje i dostajemy bilety. bilety sa za darmo, ale ich ilosc jest ograniczona,20 miejscowek na kazde 15 minut od 10 do 16 to daje 80 biletow na godzine, czyli 420 na caly dzien. chetnych duzo wiecej. Widok z mostu, kladny ale nie powalajacy, takie ladniejsze, nowoczesniejsze, czysciejsze, bardziej kolorowe, i wyzsze, polskie blokowisko.
Kolejny punkt na liscie odwiedzin, to jaskinie Batu, polozone 15 kilometrow na polnoc od KL mozna osiagnac za pomoca pociagu i taksi, lub autobusu kursujacego z centrum. o autobusie dowiedzialem sie po wyprawie, wiec carrington taksoweczka se posmigal.
Jaskoinie ogromne a w srodku buddyjskie swiatynie. wow. Wieczor, to powrot do parku przy Petronas Twin Towers, by zobaczyc budowle noca. Po zachodzie slonca, oswietlona przez wiele lamp, wydaje sie jeszcze wyzsza i dostojniejsza.

poranek 30 sierpnia to 5 godzinna podroz do Singapuru. c.d.n..

piątek, 28 sierpnia 2009

Bali, kuta czesc druga

ostatnie dni w moim 60 dniowym pobycie w indonezji spedzilem w kucie, o ktorej juz pisalem..od tamtej pory wiele sie nie zmienilo, kuta jest tam gdzie byla, ba co wazniejsze fale nadal sa. 4 dni od rana do wieczora na plazy, z decha, pod reka, pod nogami, na glowie, pod decha z glowa pod nogami, decha w powietrzu ja 2 metry pod woda, oj dzialo sie, kotlowalo sie, ale tez surfowalo sie! Fale, zmiotly mnie kilkarazy poteznie, sprawiajac ze nie wiedzialem gdzie jestem, a jedyne co chcialem to wygramolic sie na brzeg, ale Pietrzakowska natura uparciucha wychodzi i walczymy dalej. zdjec nie ma, za bardzo bylem oddany ulannskiej fantazji na wodzie. satysfakcja jest wielka, z tych kilku bardzo dobrze zlapanych fal jak na zoltodziba, i tych innych mniej lub bardziej udanych prob( oraz tych wytarganych). Czekam z niecierpliwoscia na kolejna okazje...